poniedziałek, 25 czerwca 2012

Otrębowy omlet cynamonowy z samych białek, poniżej 200kcal. Z serii: uwielbiam śniadania!



Omlet ostatnio już był, ale ten się troszkę różni, a że uwielbiam śniadania i wszelkie wariacje omletowo-placuszkowe, to pewnie takie wpisy będą często, choć w najbliższej przyszłości planuję tutaj podzielić się bezmącznymi wypiekami, tartami, chlebami, a także pizzą i innymi oszukanymi potrawami :) Ostatnio nie było szaleństw z obiadami, gdyż tak jak pisałam - sesja nie pozwalała na gotowanie, kilka razy nawet "zgrzeszyłam" i zamówiłam sobie jakiś makaron, czy pizzę (wszystko oczywiście w rozsądnych porcjach, co jest bardzo ważne). Przy tej okazji warto wspomnieć, że jeżeli jest się na diecie i któregoś dnia zaliczy się "wpadkę", to nie ma sensu wychodzić z założenia, że cały dzień jest zawalony i pozostaje się już tylko najeść niezdrowym, kalorycznym jedzeniem, a "od jutra" nic nie jeść, albo drastycznie ograniczyć kalorie, żeby nadrobić za ten zawalony dzień. To najgorsze co można sobie postanowić i zwykle jest wstępem do błędnego koła, które bardzo źle odbija się na organizmie i naszej wadze również! Przede wszystkim, jeżeli już z jakiegoś powodu zabieramy się za tłustą serową pizzę na grubym cieście, to trudno - ale pamiętajmy o porcjach. Takie potrawy trzeba jeść powoli, najlepiej przy stole, jak normalny posiłek, a nie jak przekąskę oglądając telewizję. Jedząc powoli i skupiając się na posiłku jest o wiele łatwiej poczuć kiedy jesteśmy faktycznie syci i kiedy trzeba przestać. Taka pizza w zbyt dużych ilościach często powoduje zatrzymanie wody (gigantyczne ilości soli) więc nie załamujmy się następnego dnia, że jedna wpadka skończyła się dodatkowymi kilogramami! :) Tego następnego dnia, zamiast męczyć się wyrzutami sumienia i "zawaloną dietą" lepiej przygotować sobie zdrowe i lekkie śniadanie  jak gdyby nigdy nic, a wpadkę puścić w niepamięć i cieszyć się z tego, że spróbowaliśmy swojego ulubionego "zgubnego dania" ale umieliśmy zachować umiar.
Ja podczas sesji zaliczyłam trochę, można by powiedzieć - wpadek, ale nie zadręczam się tym i wiem, że to nie wpłynie w żaden sposób na zmianę moich nawyków żywieniowych. Było mało czasu, mało snu, dużo głodu i zmęczenia, trzeba było sobie trochę dogodzić :)
Za to dzisiaj na obiad będą kotleciki z soczewicy z kaszą kuskus i pysznymi tzazikami.
Byłam bez aparatu, gdyż moja mama zabrała go ze sobą do Grecji, z której przywiozła mi kilka wspaniałych rzeczy, w tym oczywiście coś ze zdrowej kuchni: najprawdziwsza z prawdziwych grecka oliwa z oliwek w komplecie z solą morską i oregano, specjalnie przygotowana przyprawa do tzatzików, przyprawa do sałatki greckiej, czarne porzeczki w słodkim syropie (przepyszne) oraz ser feta. Jeżeli znacie kogoś, kto wybiera się do Grecji, to koniecznie poproście, żeby przywiózł przyprawę do tzatzików, jeżeli sami akurat tam planujecie wakacje, to warto wrócić do domu z zapasem tej właśnie przyprawy. Tzatziki wychodzą identyczne jak w Grecji, dla ułatwienia często na opakowaniu podany jest przepis z idealnymi proporcjami, potrzeba właściwie tylko świeżego ogórka, jogurtu greckiego (u mnie wersja light) i oliwy z oliwek, żeby poczuć się jak w restauracji u prawdziwego Greka :)

Ale wracając do omleta... :)

Składniki na jeden omlet 132kcal/szt: (z moimi dodatkami: melon kantalupa i syrop klonowy 189kcal)

  • 17g otrębów owsianych
  • 13g otrębów żytnich
  • dwa białka
  • płaska łyżeczka proszku do pieczenia
  • łyżeczka cynamonu
  • łyżeczka aromatu waniliowego


  • 80g melona kantalupa
  • jedna łyżka stołowa syropu klonowego

1. Otręby wsypujemy do szklanki i zalewamy wrzątkiem (do linii otrębów, ale zwróćcie uwagę na to, że otręby mogą się zalać tylko na górze, a na dole zostać suche, więc trzeba przemieszać i dolać wody), odstawiamy na ok. 5-7min
2. Białka ubijamy na pianę i dosypujemy do nich proszek, cynamon, dolewamy aromatu, mieszamy
3. Do białek dodajemy otręby i mieszamy energicznie i dokładnie. Mogą się robić małe grudki, dolewamy odrobinkę mleka i mieszamy dalej, w tym czasie nagrzewamy patelnię.
4. Na rozgrzaną patelnię bez tłuszczu, wylewamy jednolitą masę. Co jakiś czas trzeba sprawdzać łopatką brzegi i je trochę "odklejać" od patelni, aż w końcu odejdzie nam cały omlet. Omlet ze względu na cynamon i otręby żytnie wychodzi w dość ciemnym kolorze. Za pierwszym, drugim razem może nie wyjść odwrócenie go w idealnej postaci, ale po kilku próbach nabiera się wyczucia.
5. Dokładamy składniki i gotowe. 
Namawiam bardzo mocno na jakiś syrop (agawa, klonowy itp.) gdyż omlet robi się "naponczowany" i słodziutki. Dobrą alternatywą dla świeżych owoców+syropu jest dżem bez cukru. Jedna łyżka takiego dżemu, to często tylko około 10kcal, a nie dostarczamy żadnych innych cukrów, niż te pochodzące z owoców (polecam dokładne studiowanie etykietek ze składami dżemów, bardzo się od siebie różnią, warto zapłacić troszkę więcej za zdrowszy i smaczniejszy!)

Smacznego!




4 komentarze:

  1. uroczy. na pewno wykorzystam niebawem (:
    zapraszam do mojej akcji "piekę pełnoziarniście" : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe słowo i za zaproszenie również :)
    Akcję widziałam i mam w planach coś do niej dodać, chociaż ostatnio trochę mnie pochłonęły wypieki bez mączne, bo pierwszy raz w życiu o nich usłyszałam dopiero całkiem niedawno.
    Ale pełnoziarnistą mąkę mam zawsze w kuchni, więc coś z pewnością powstanie, mam nadzieję, że załapię się na tą akcję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam.: ) czy omlet można zrobić przy użyciu samych otrębów owsianych czy żytnie są niezbędne,bo nie znam się na tym, a chętnie wyprobuje jutro rano ten przepis.:) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Można, pychota. I nie wolno przerażać się skwierczeniem patelni bez tłuszczu, trzeba smażyć dość cienko i cierpliwie, a za 3. razem wyjdzie mięciuki, delikatny i cały :)

    OdpowiedzUsuń